Wynik do wyrównania
– Więc dlaczego, do cholery, nie zostawisz mnie w spokoju?
Skrzywił się pomimo czasu i odległości, które dzieliły go od wspomnień. Była to jego młodsza siostra, mająca całe jedenaście miesięcy, a ostatni raz rozmawiał z nią dwa lata temu. A właściwie dwa lata, odkąd ostatni raz wypowiedziała mu te słowa.
Robbie otrząsnął się z tego wspomnienia i wszedł pod bar. Wziął trzy głębokie wdechy i wstrzymał trzeci, unosząc się w górę. Podniósł go z podpór i wszedł z powrotem do klatki. Z trzema talerzami w bok, przykucnął, aż jego uda były równoległe do podłoża, po czym zanurzył się jeszcze o cal. Podniósł się płynnie, wypuszczając przy tym powietrze. Kolejny oddech na górze i powtórzył swój występ. Po kolejnych czterech powtórzeniach zrobił krok do przodu i ponownie ułożył sztangę na podpórkach, po czym wysunął się spod niej i odetchnął ciężko.
Rozejrzał się po sali, zauważając, że jest pusta, jeśli nie liczyć dziewczyny przy ladzie, mężczyzny na bieżni i jeszcze jednej dziewczyny pracującej na jednej z tych głupich maszyn zaprojektowanych wyłącznie po to, by przyciągnąć uwagę każdego mężczyzny w sali. siłowni, podczas gdy kobieta próbuje uginać mięśnie ud. Skrzywił się wbrew sobie, żałując, że nie może jej powiedzieć, ile jest lepszych sposobów na ćwiczenie jej tyłka i ścięgien podkolanowych, nawet bez wskakiwania na te zboczone.
Zerknął na dziewczynę za ladą. Miała zabójcze ciało, ale była poza zasięgiem. Nie dość, że była córką właściciela, to jeszcze miała upodobanie do ciemnego mięsa. Robbie wzruszył ramionami i odwrócił się z powrotem do stojaka, na którym ćwiczył. Załadował mniejsze 25-funtowe talerze z każdej strony i pomyślał, że wykona kolejne cztery lub pięć powtórzeń w szóstej serii, a potem uzna to za dobre.
Po trzech powtórzeniach zdał sobie sprawę, że jego umysł nie skupia się na treningu. Podniósł ciężary i wytoczył się spod niego, czując, że ma szczęście, że żyje. Po kilku chwilach ciężkiego oddechu, by odzyskać energię w nogach, zrzucił ciężarki i skierował się do szatni.
Niewidoczne i niezauważone oczy dziewczyny ćwiczącej uginanie nóg podążały za nim.
Robbie wziął prysznic i nadal był zirytowany. Lekko uderzył pięścią w ścianę małej kabiny prysznicowej, żałując, że nie może uderzyć mocniej. To tylko uszkodziłoby płytki i złamałoby mu kostki, co nie jest produktywnym rozwiązaniem. Jego problemem nie był trening, ani zajęcia, które właśnie skończył, ani te, które miał zacząć. Jego problemem była Noreen, jego siostra.
Jeszcze tego samego dnia wyjeżdżał na czterogodzinną przejażdżkę samochodem do domu na święta. Jego ojciec prawie błagał go, żeby wrócił do domu w tym roku, czego udało mu się uniknąć w zeszłym roku. Tym razem nie miał wymówek, drużyna piłkarska nie była w żadnych miskach i nie zamierzali ćwiczyć.
Z westchnieniem Robbie zakręcił wodę i wyszedł spod prysznica. Wytarł się powoli ręcznikiem, odkładając to, co nieuniknione. Otwierając swoją szafkę, zignorował nawet odgłos kogoś przechodzącego przez szatnię za nim. Mógł powiedzieć po dźwięku, kto to był i gdzie byli.
„Jedziesz do domu na święta?”
Robbie mruknął zaskoczony. Odwrócił się i skinął głową. – Tak, chyba – powiedział.
„Większość wszystkich już wyjechała zeszłej nocy” – powiedział mężczyzna z bieżni, profesor, który dbał o formę, by przebiec coroczny maraton.
Robby wzruszył ramionami. „Nie widziałem potrzeby się spieszyć, będę tam przez kilka tygodni”.
Profesor zaśmiał się. - Bezpiecznej podróży - powiedział, sam kierując się pod prysznic.
Robbie podziękował mu i ubrał się, chwycił torbę sportową i wyszedł. Skinął głową dziewczynie, która przeszła z maszyny do uginania nóg do maszyny do ćwiczeń. Tym razem nawet nie zawracał sobie głowy odczuwaniem wstrętu do na wpół bezużytecznej maszyny; myślami był gdzie indziej. Dziewczyna w recepcji pomachała i również się pożegnała, jej ton był jak zwykle kokieteryjny. Obserwując ją, szybko nauczył się, że po prostu tak się zachowuje, nie miała nic na myśli; była tylko beznadziejnym flirciarzem.
Wzdychając, Robbie przeszedł w zimnym porannym powietrzu półtorej mili do swojego mieszkania i zaczął wrzucać rzeczy do walizki. Jego współlokatorzy zdążyli już wpłacić kaucję na święta Bożego Narodzenia, zostawiając go z zamknięciem mieszkania i wyłączeniem wszystkiego. Potrójnie sprawdził wszystko, powtarzając sobie, że to po to, by upewnić się, że nic nie zostało włączone. Prawda była taka, że zwlekał.
W końcu Robbie nie miał już wymówek. Mierzący 6 stóp i 3 cale junior zszedł po schodach, ciągnąc walizkę, i skierował się do swojego poobijanego Forda Rangera. Obiecał sobie, że kiedy ukończy studia z tytułem licencjata z kryminalistyki, jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobi, będzie kupienie Do tego czasu Old Blue, jak nazywał sześciocylindrową drążkową skrzynię biegów w kolorze pudrowego błękitu, po prostu jechał dalej, pomimo przebytych kilometrów i znęcania się.
Dom znajdował się jakieś pół godziny drogi na północ od Chicago, w Wisconsin, dobre 12 mil od I-94. Przedmieście o nazwie Bristol. Jego rodzice nadal pracowali i byli dopiero po czterdziestce. Lubili być pustymi gniazdami, ale oczywiście tęsknili też za swoimi dziećmi. Szczególnie w okolicach świąt. Poczucie winy było ich sztuczką, która w tym roku sprowadziła go do domu, chociaż Robbie musiał przyznać, że też za nimi tęsknił.
To, co go naprawdę niepokoiło, to Noreen. Nora i on nie rozstali się w dobrych stosunkach, chociaż bardzo tego pragnął. Nienawidziła go z pasją, a on przypuszczał, że na to zasłużył. Kierując się źle ulokowanym poczuciem rycerskości, robił wszystko, co w jego mocy, by jej unikać, by uczynić jej życie lepszym. Z drugiej strony, w ten sposób usprawiedliwiał prosty fakt, że bał się ją zobaczyć. Bał się, że przypomni sobie, jak bardzo go nienawidziła. Boi się, że znów zostanie przez to zraniony.
Przerabiał to w głowie przez całą bolesną drogę do domu z Uniwersytetu Stanowego Ferrisa, przywołując w głowie rozmowy, które, jak sobie wyobrażał, miały się odbyć. Rozmowy, które przerodziły się w bójki i bijatyki na słowa ostrzejsze niż kule i noże.
Ostatnim razem go spoliczkowała, co go oszołomiło i zraniło bardziej niż jakikolwiek lanie, jakie otrzymał jako dziecko, czy uderzenie, które otrzymał od tamtej pory, grając w futbol uniwersytecki. Potem odwróciła się i wypadła jak burza, a on mógł tylko stać i patrzeć, jak odchodzi, a łzy płynęły mu po twarzy ze wstydu.
Wjeżdżając na podjazd, Rob zobaczył, że samochody jego rodziców stoją w garażu, a za zakrętem stał zaparkowany inny samochód. To był Chevy Cobalt, poplamiony solą z dróg, ale poza tym wyglądał imponująco ze względu na swoją względną nowość. Zastanawiał się, jaką pracę dostała Nora, żeby kupić sobie nowy samochód.
Zaparkował po drugiej stronie podjazdu, blokując w garażu pioniera swojego taty, i wziął głęboki oddech, zanim sięgnął i chwycił torbę pełną ubrań. Z stęknięciem podniósł go i otworzył drzwi ciężarówki, po czym wykonał pierwszy z wielu trudnych kroków w kierunku frontowych drzwi domu.
Otworzyły się, zanim tam dotarł. Jego mama i tata, Frank i Jenny, wszyscy się uśmiechali. Frank wziął od niego swoją torbę, a Jenny otoczyła go ramionami, tryskając nad nim wszelkiego rodzaju szczęściem i pochwałami. Pomimo niepokoju Robbie był uśmiechnięty i głęboko poruszony powrotem do domu.
W środku zdjął buty i rozejrzał się. Siedziała tam na krześle przy barze, który oddzielał frontowy pokój od kuchni. Miała na sobie czerwony sweter z głębokim dekoltem, który przylegał do jej ciała w sposób, który sprawiał, że Rob czuł się tak samo niekomfortowo, jak zawsze. Wciąż była jego siostrą, nawet jeśli go nienawidziła. Inne dziewczyny mogłyby się tak ubierać, ale nie ona.
Uśmiechnął się do niej wbrew sobie, jego oczy błagały o pokój i przebaczenie. Odwzajemniła uśmiech, jej twarz była pustą maską poza uśmiechem. Jego mama i tata wciągnęli go do środka, przerywając zamrożony moment w czasie. Prawie wszyscy popchnęli go w stronę kuchni i różnych smakołyków, które jego mama upiekła na święta; wszystko, od ciasteczek, przez ciasta, po cukierki.
Robbie nie mógł powstrzymać się od chichotu z powodu rozłożenia. Jego matka zawsze była piekielnie dobrą kucharką. Jego potężna sylwetka, ułożona w szczupłą i imponującą sylwetkę biegacza, odziedziczył po swoim ojcu. Chociaż budowa jego ojca ucierpiała o jedno ciastko za dużo, Robbie uwielbiał drażnić się z tatą. Jego tata tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Wiele lat temu zrezygnował z archetypu silnego młodzieńca na rzecz swojego syna, teraz był zadowolony, że wszedł w wiek średni jako dumny rodzic z odrobiną zapasowego koła.
Podano obiad, a Nora i Rob siedzieli naprzeciw siebie, jak za dawnych czasów, ale przez cały czas prawie ze sobą nie rozmawiali. Trudno było jednak przegapić brak rozmowy, dzięki Frankowi i Jenny, którzy informowali ich o wszystkich najnowszych wydarzeniach w okolicy, w ich pracy i krewnych po obu stronach.
Choć Robbie nie znosił wracać do domu i choć istniało ryzyko niezręczności, Robbie dobrze się bawił. Wspomnienia i poczucie znajomego zalały go i zanim się zorientował, nawet się uśmiechał i próbował żartować z Noreen. Ku jego zaskoczeniu, grała dalej, odwzajemniając mu żebra. Robbie zachowywał pozory, wiedząc z miażdżącym bólem w piersi, że musi to być dla dobra ich rodziców.
Robbie nigdy nikomu nie powiedział o ich kłótni. Ze sposobu, w jaki zachowywali się jego mama i tata, najwyraźniej Nora też nie. To była tajemnica, coś, co ich łączyło i łączyło w sposób, którego Robbie desperacko pragnął, aby nie istniał.
W miarę upływu nocy Frank i Jenny doszli do wniosku, że robi się późno i że muszą iść do łóżek. Robbie zerknął nerwowo na Norę i zobaczył, że ona również na niego patrzy, jej wyraz twarzy wciąż był zmienny. Wymamrotał, że też jest dość zmęczony i idzie do swojego starego pokoju. Noreen włączyła się, by powiedzieć to samo, kończąc magiczne spotkanie i niwecząc wszelkie nadzieje, jakie Rob mógł pielęgnować, że sprawy między nimi się poprawiły.
Rob obudził się później tej nocy, wyczuwając, że coś jest nie tak. Rozejrzał się po swoim pokoju, jego oczy przebijały ciemność najlepiej jak potrafiły, i nie zauważył niczego niezwykłego. Wzruszając ramionami stwierdził, że sen nie nadchodzi. Wstał z łóżka i poszedł korytarzem do łazienki na piętrze, mijając po drodze sypialnię Nory. Zerknął na jej drzwi, zastanawiając się, czy ona też ma problemy ze snem, po czym potrząsnął głową i poszedł dalej.
W łazience wyłowił swoje sprawy spod klapy w bokserkach i zajął się rzeczami, po czym zerknął w bok i sięgnął, by spłukać toaletę. Na brudnych ubraniach w koszu spoczywał skrawek materiału, którego nie rozpoznał od razu. Sięgnął do niego i podniósł go, trzymając w świetle.
Policzki Roba zapłonęły, gdy zalała go świadomość. Trzymał jedwabiście czerwone stringi! Leżał na czerwonym swetrze Nory, dodając dowód, że należy do niej. Spojrzał na to jeszcze raz, zdając sobie sprawę, że to nawet nie stringi; stringi miały więcej materiału niż ta rzecz. To były stringi! Rob szybko wrzucił go z powrotem do kosza, jakby trzymanie go paliło go w palce.
Co, do cholery, Nora robiła w takim ubraniu? Była jego siostrą, do cholery, a nie jakąś dziwką! Wpatrywał się w to jeszcze raz, jakby gdyby patrzył wystarczająco długo, zmieniłoby się w coś innego, po czym zamknął oczy i potrząsnął głową. Sięgnął w dół, by wepchnąć się z powrotem w bokserki i ku swemu wielkiemu zażenowaniu odkrył, że jest twardy jak słup telefoniczny.
Sfrustrowany nie do opisania, wsunął się z powrotem w bokserki i przycisnął członka do brzucha paskiem szortów. Spuścił wodę w toalecie i pospieszył z powrotem do swojej sypialni, obejmując jedną ręką główkę swojego penisa, który sterczał ponad jego szortami, jakby chciał pokazać światu, jakim jest zboczeńcem.
Po powrocie do łóżka spędził długi czas odtwarzając w umyśle obraz majtek swojej siostry. Nie mógł w to uwierzyć ani zrozumieć! Prawie wrócił, by potwierdzić to, co widział dwa razy, ale za każdym razem się powstrzymał. W końcu, nad ranem, zasnął ponownie, choć sen zakłócały mu niepokojące sny o Norze biegającej w czerwonych majtkach.
Następnego dnia, ledwie wypoczęty, poprzysiągł, że skonfrontuje ją z jej ubiorem. Powstrzymał się, pamiętając, że takie zachowanie było częścią tego, co ich rozdzieliło. Wzdychając z frustracji, zdał sobie sprawę, że musi zostawić ją w spokoju. Musiał pozwolić jej robić swoje. Była dorosła i nie było już jego obowiązkiem chronić swoją młodszą siostrę. Zwłaszcza jeśli ochrona byłaby przed nią samą.
Nora i Jenny poszły tego dnia na zakupy, zostawiając Robowi i Frankowi wszystko, co chcieli. Rozmawiali oczywiście o piłce nożnej i poszli do ogrzewanego garażu, żeby spędzić trochę czasu w warsztacie Franka. Pracował nad spawaniem ramy do innego niestandardowego buggy na wydmach, hobby, które Frank podjął lata temu. Sprzedawał teraz trzy lub cztery sztuki rocznie, zarabiając na nich niezłe zyski, przeznaczając je na hobby. Zawsze żartował, że ma tyle zleceń, że nawet po przejściu na emeryturę będzie pracował do 100.
Robbie pozwolił sobie pogrążyć się w rozmowie, a potem w pracy, gdy pracowali nad łazikiem wydmowym. Dobrze było zanurzyć się w fizycznej pracy i błahych rozmowach, oszczędzało mu to myśli i poczucia winy. Oczywiście piwo, które ciągle pili, też pomogło, wyrywając go z ponurego nastroju, który groził, że go przytłoczy.
Czas płynął obok nich i zanim ktokolwiek się zorientował, Jenny i Nora wróciły z zakupów, z wieloma torbami na tylnym siedzeniu impala Jenny. Obaj mężczyźni podskoczyli, by pomóc, a po tym, jak dziewczęta przejrzały kilka toreb, których nie chciały widzieć, poinstruowano ich, co mają nosić i gdzie.
Robbie złapał się na tym, że zastanawia się, co Nora nosi w swoich torbach. Czy to była bardziej sprośna bielizna? Spojrzał na te, które niósł, ale odwrócił wzrok, zawstydzony tym, co robi. Postawił je na podłodze w pobliżu schodów na drugie piętro i odwrócił się, by wrócić do garażu.
- Co, nie zamierzasz ich nieść na górę? — spytała Nora.
Robbie prawie podskoczył; nie zdawał sobie sprawy, że była tuż za nim. Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale wzruszył ramionami. - Przepraszam, nie wiedziałem - wymamrotał. Nie wiedział, co zrobić lub powiedzieć.
– No to zrób to dla mnie – powiedziała. „Chwyć je i chodź za mną!”
Robbie skinął głową, czego nie zauważyła jego siostra, która już go minęła i ruszyła schodami przed nim. Ponownie chwycił torby i poszedł za nią po schodach, zdając sobie sprawę, że gdyby jej spódnica była trochę krótsza, mógłby zobaczyć, jakie zdzirowate majteczki miała na sobie tego dnia.
Robbie odwrócił wzrok, z jego ust wydobyło się udręczone westchnienie. Co on do cholery myślał? Nie jego sprawa, w co chciała się ubrać. Znał dziesiątki, jeśli nie więcej, dziewczyn na studiach, które nosiły takie rzeczy… takie lub gorsze (lepsze?). O co chodziło?
Nie były jego siostrą.
"Co jest nie tak?" – zapytała Nora, odwracając się u szczytu schodów i patrząc na niego z góry.
– Nic – odparł szybko Robbie. – Dużo tu gówna, to wszystko.
- Jesteś jakimś starszym bratem - zbeształa go, drażniąc się z nim.
Robbie spojrzał na nią spode łba, co wywołało u niej uśmiech, i poszedł za nią korytarzem do jej sypialni. Raz rozejrzał się po wnętrzu, przypominając sobie, jakby był w nim zaledwie wczoraj. W rzeczywistości minęły dwa lata. Mimo to nie uległo to zmianie.
– Dzięki, Rob – powiedziała Nora, biorąc od niego torby i kładąc je na łóżku.
- Tak, hm, nie ma problemu - powiedział, zastanawiając się, dlaczego jest takim ociężałym brutalem. Zwykle był dość szybkim facetem. Dowcipny i zabawny, nigdy nie miał problemu z podtrzymywaniem rozmowy. Ostatnio jednak sprawy przybrały dla niego zły obrót i czuł, że walczy o stąpanie po wodzie.
Odwrócił się i wyszedł z pokoju, kierując się z powrotem na dół i zastanawiając się, czy powinien wziąć jeszcze jedno piwo, czy też spróbować znaleźć coś innego do roboty. Był pewien, że kilku jego starych przyjaciół będzie w mieście. Oczywiście od kilku lat nie utrzymywał kontaktu z żadnym z nich.
„Kochanie, czy między tobą a Norą będzie wszystko w porządku?” Jenny, jego mama, zapytała go, kiedy wszedł do kuchni.
"Co?" – zapytał Robbie, otwierając oczy ze strachu. Czy wiedziała?
– Twój tata i ja mamy dzisiaj przyjęcie bożonarodzeniowe z okazji jego pracy, pamiętasz?
- Och, to - powiedział Robbie z ulgą. Nie pamiętał, ale to miało sens. Co roku chodzili na przyjęcie bożonarodzeniowe, które urządzał jego tata, zostając do późna i dobrze się bawiąc. - Jasne, dobrze się bawicie.
Ledwie te słowa opuściły jego usta, zdał sobie sprawę, że zostawią go i Norę razem. Sam. Poczuł dreszcze przebiegające mu po plecach, a żołądek ścisnął się ze strachu.
237 funtów i silny jak wół, ale przerażała go myśl o spędzeniu wieczoru z dziewczyną o połowę mniejszą od niego. Nawet Robbie zdał sobie sprawę, że zachowuje się śmiesznie, ale to nie powstrzymało narastającego niepokoju, który odczuwał, gdy jego rodzice zniknęli, by przygotować się do przyjęcia.
Kiedy jego rodzice zeszli na dół, żeby opuścić Robbiego, zrobił podwójne ujęcie. Jego zmarły był ubrany w garnitur i musiał przyznać, że wyglądał cholernie dobrze. Dla starego faceta, to znaczy. Z drugiej strony, jego mama prawie musiała odwrócić wzrok. Zerknął na Franka i zobaczył, że praktycznie gapi się na swoją matkę, która wyglądała miażdżąco w czarnej koktajlowej sukience, którą miała na sobie. Robbie potrząsnął głową i usłyszał gwizd Nory z uznaniem.
Jenny zarumieniła się, a potem spróbowała uderzyć męża, kiedy dodał swój gwizd wilka dla afektu. Robbie złapał się na tym, że chichotał wbrew sobie. Pożegnali się i kazali im obiecać, że nie będą czekać, bo imprezy często trwają całą noc. Robbie prawie się zastanawiał, co mogliby robić całą noc na imprezie, ale nie pozwolił, by jego umysł podążał tą ścieżką. W końcu byli jego rodzicami!
Potem drzwi się zamknęły i został tylko on i Nora. Wziął głęboki oddech i odwrócił się, wiedząc, że prędzej czy później będzie musiał stawić jej czoła. Jego jedynym problemem było to, że jej nie było. Rozejrzał się wokół, zaskoczony jej zdolnością do rozpłynięcia się, a potem wzruszył ramionami. Podszedł do lodówki i wziął kilka piw, po czym zszedł na dół do pokoju gier.
Rob był po drugiej gorącej grze w dziewiątkę, kiedy usłyszał, jak Noreen schodzi na dół. Zerknął na schody w samą porę, by zobaczyć, jak wychodzi z progu. Wcześniej miała na sobie dżinsy i bluzę, teraz miała na sobie T-shirt i spodnie od dresu, na obu z zaschniętymi plamami farby. Jej ciemnobrązowe włosy opadały na ramiona i było oczywiste, że znajduje się w swojej strefie komfortu.
Postawiła jeszcze dwa piwa na stoliku i wskazała na nie, zanim powiedziała: „Przyniosłem jeszcze trochę piwa”.
Nie, kurwa, prawie powiedział. Zamiast tego Robbie tylko na nią spojrzał, trochę zdezorientowany. „Dzięki, już prawie kończę”.
Wzruszyła ramionami i spojrzała na stół bilardowy. "W co grasz?"
„Dziewiątka, ale ciągle przegrywam”.
Zaśmiała się. – Grasz przeciwko sobie!
Uśmiechnął się, szczęśliwy, że jego głupia, mała próba poczucia humoru zadziałała. – Tak, ssę tak bardzo.
Znów zachichotała i pozwoliła, by przeszło to w westchnienie. Spojrzeli na siebie i Rob wyczuł, że Nora chce powiedzieć więcej. Robbie też to zrobił, ale żaden z nich nie wiedział, co powiedzieć ani jak to powiedzieć. To było szalone. W końcu Robbie przerwał tę chwilę, dopijając ostatnie piwo, po czym udał się do jednego z zastępców, których sprowadziła.
"Chcesz prawdziwego wyzwania?"
Robbie obrócił się, prawie rozlewając piwo ze zdziwienia. – Grasz w bilard?
Nora wzruszyła ramionami. - Nie będę cię poganiać, jeśli się martwisz.
Zachichotał i wzruszył ramionami, a jego uśmiech zdradzał udaną obojętność. – Jasne, weź kij.
Nora chwyciła patyk i spojrzała w dół, udając, że wie, co robi. Robbie pospieszył zebrać kule i ułożyć je ponownie w formacji dziewiątki w kształcie rombu.
"Chcesz zerwać?" Zaproponował, odchodząc od stołu.
Ponownie wzruszyła ramionami i pochyliła się nad stołem. Robbie zauważyła, jak w swojej niezręcznej sytuacji udało jej się uniknąć niesławnego „pierwszego roku 20”, który zakłada większość studentów pierwszego roku. Z roztargnieniem skinął głową, dumny z jej samodyscypliny, i patrzył, jak celuje w laskę i wykonuje kilka próbnych strzałów. W końcu cofnęła ją i wysłała bilę białą, która poszybowała w zebrane bile.
Żaden z nich nie wszedł do kieszeni, ale były dość ładnie rozłożone po drugiej stronie stołu. Robbie uśmiechnął się, rysując w myślach linie między piłkami, które musiał uderzyć. Pierwsza, złota kula z numerem 1, była dla niego niemal idealnie ustawiona.
– Poczekaj – powiedziała Nora, kiedy chciał wrzucić piłkę do bocznej kieszeni.
"Hę?" Zapytał, patrząc na nią ponad stołem.
– Sprawmy, by gra była ciekawsza – zasugerowała.
Nieświadomy wyraz twarzy Robbiego rozśmieszył ją. Gdyby normalna dziewczyna z college'u powiedziała coś takiego, założyłby, że są pijani i próbują dostać się do jego spodni. Ale to była jego siostra!
„Chodzi mi o to, postawmy na to kilka stawek, wiesz, jak zakład”.
Robbie wyprostował się i uniósł brew. — O co chcesz się założyć? Zapytał ostrożnie.
"Prawda czy wyzwanie!"
Oczy Roba rozszerzyły się, a jego dolna szczęka faktycznie trochę opadła. Zaśmiał się po chwili, nie wierząc w to, co zasugerowała. – Czy nie jesteśmy na to trochę za starzy?
Patrzył, jak część światła, które zauważył w jej oczach, zaczyna z nich gasnąć. Odwróciła wzrok i wzruszyła ramionami. "Po prostu myślałem-"
– Zróbmy to – powiedział, zmieniając zdanie. Zdał sobie sprawę, że chociaż może to oznaczać, że jego przeznaczeniem jest pójście do piekła, może wykorzystać tę grę na swoją korzyść. W końcu mógł uzyskać od niej kilka odpowiedzi. I może, tylko może, mógłby jej powiedzieć, jak bardzo za nią tęsknił.
Spojrzała na niego podejrzliwie. "Masz na myśli?"
Robbie skinął głową. – Tak, wiem. Myślę, że to dobry pomysł.
„Dobra, zapytam cię, zanim strzelisz, jeśli ci się uda, możesz strzelić ponownie lub przekazać mi to bez zadawania pytania” – wyjaśniła Nora.
Robbie skinął głową, że rozumie, i wziął zdrowy łyk ze swojego piwa. Podejrzewał, że będzie potrzebował tyle płynnej odwagi, ile tylko zdoła.
– Więc prawda czy wyzwanie? Ona zapytała go.
- Prawda - powiedział Robbie, nie gotowy na jakąkolwiek zemstę, jaką mogła dla niego zaplanować. Jego siostra była aniołem na Ziemi i wyglądała jak coś, co spadło z Nieba, ale wiedział, że ma temperament i nikczemną wyobraźnię.
„Teraz strzelaj, a jeśli chybisz, zadam pytanie” – powiedziała.
Robbie skinął głową i ponownie ustawił strzał. Po wycelowaniu wypuścił bilę białą, zdecydowanie zatapiając wybraną piłkę. Niestety, w podnieceniu zapomniał zapanować nad odbiciem białej bili, aby ustawić swój następny strzał. Ta dwójka, jego następna piłka, znalazła się za piłką numer pięć.
„Możesz strzelić jeszcze raz lub przekazać to mnie” – powiedziała Nora.
Robbie przyglądał się stołowi przez dłuższą chwilę, myśląc. Wspomagany bez wątpienia piwem, zdecydował, że może odbić białą bilę od krawędzi stołu i wbić ją do narożnej kieszeni, która znajdowała się dobre osiem cali od niej. - Będę strzelał - powiedział zarozumiałym tonem w głosie.
Nora tylko słodko się uśmiechnęła i pozwoliła mu wyrównać strzał, który bardzo mu chybił. "Jesteś gotowy?"
Robbie spojrzał na nią spode łba, ale skinął głową, już sięgając po wzmacniający napój. Nagle jego kolana zrobiły się trochę słabe i chwiejne, gdy zdał sobie sprawę, że nie ma pojęcia, o co go zapyta.
– Dlaczego nie rozmawiałeś ze mną przez dwa lata? Zapytała, nie owijając w bawełnę.
Robbie wypuścił powietrze, czując się, jakby właśnie otrzymał cios w splot słoneczny. Spojrzał na nią i zobaczył, że patrzy na niego bardzo poważna i bardzo zainteresowana młodsza siostra.
Otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale zdał sobie sprawę, że nie jest pewien, co powiedzieć. W końcu zmusił się do wyrzucenia słów. "Byłem przerażony."
- Bałem się, że cię rozgniewam... i że znowu zostanę przez to zraniony.
Otworzyła usta, ale zaraz je zamknęła, kiwając głową. „Jedno pytanie na raz, zatrzymujemy się, kiedy tak mówisz”.
Robbie patrzył ze zdziwieniem, jak podchodzi do stołu i ustawia dwie bile, które teraz były prostą linią do rogu i nic innego nie stało na drodze. Spojrzała na niego i zapytała: „Dobrze?”.
„Och! Um, prawda czy wyzwanie?”
„Prawda”, powiedziała, po czym posłała bilę białą prosto do dwóch bil, zatapiając ją. Jej następnym strzałem był strzał z dystansu do krzyża, a cała trójka znalazła się obok kilku innych piłek.
- Twoja kolej, nie jestem aż tak dobrym strzelcem - przyznała, wskazując na stół. "Prawda czy wyzwanie?"
Robbie spojrzał na stół. To było możliwe, uświadomił sobie. Nie wiedział, czy uda mu się wbić białą bilę między pozostałą dwójkę, ale warto było spróbować. — Prawda — powiedział.
Teraz, gdy podejrzewał, w co gra Nora, trudno było mu skoncentrować się na strzale. Mimo to dał z siebie wszystko i puścił kij, posyłając piłkę w siódemkę zamiast w trójkę i przewracając kilka piłek w różne pozycje. Robbie wyprostował się i spojrzał na nią z nieszczęśliwym wyrazem twarzy.
– Po prostu byłam zdezorientowana – powiedziała. „Dobra, może trochę zraniony. Dlaczego tak bardzo bałeś się mnie skrzywdzić? Dźwigałeś mnie i uprzykrzałeś mi życie przez wiele lat”.
– Nie chciałem cię skrzywdzić – przyznał Robbie, wprawiając ją w zakłopotanie, ponieważ myślała, że już to powiedział. „Chodziło mi o to, że nie chciałem znowu zostać zraniony. Byłeś szkodnikiem, ale kochałem cię i chciałem dla ciebie jak najlepiej. Wiesz, nadal tak jest. Bałem się, że jeśli znajdę sposób, by się dostać twoje życie znów stanę mu na drodze... na drodze, abyś mógł żyć tak, jak chcesz.
- Co... cholera, muszę czekać - powiedziała, uderzając kijem basenowym w dywan.
– Śmiało, dam ci gratis – powiedział Robbie, zadowolony z pytań, pomimo tego, jak bezbronny się narażał.
„W porządku, dlaczego myślisz, że nie żyłem tak, jak chciałem?”
– Nienawidziłeś, kiedy wchodziłem ci w drogę – stwierdził Robbie, zaskoczony jej pytaniem. Nienawidziłaś, kiedy odstraszałam twoich chłopaków. Nienawidziłaś, kiedy przeszkadzałam ci w imprezowaniu. Nienawidziłaś, kiedy mówiłam mamie i tacie i wpakowałam cię w kłopoty… Nie byłam suką, Próbowałem cię chronić... i przepraszam.
Robbie spojrzał na nią, zdając sobie sprawę, że wpatrywał się w stół bilardowy. W jej oczach dostrzegł dziwny wyraz. Nie był to gniew ani uraza, których się obawiał, ale coś innego. Smutek może?
– I nadal tak myślę i czuję – przyznał, przekraczając, jak podejrzewał, granicę, której nie powinien przekraczać. Mimo to ujawnienie było dla niego dobre, w pewnym sensie oczyszczające. „Widziałem twoją bieliznę w koszu zeszłej nocy i pomyślałem sobie, jaka jest niestosowna. Chciałem ją wziąć i wyrzucić. Chciałem ci powiedzieć, żebyś nie nosiła takich rzeczy, bo jak faceci pomyślą o tobie, jeśli dowiadują się”.
– To bzdura – powiedziała Nora. „Widziałem magazyny, które chowałeś w swoim pokoju! Widziałem strony internetowe, które przeglądałeś na swoim komputerze! Uwielbiasz tak ubrane dziewczyny!”
Robbie był jednocześnie zawstydzony i zirytowany. Jakim prawem węszyła w jego rzeczach? Prawie ją wyzwał, a potem zdał sobie sprawę, że ma do tego takie samo prawo jak on, by spojrzeć przez brudne ubrania na jej bieliznę. Mimo to był to wypadek, a ona zrobiła to celowo.
Robbie otworzył usta, żeby odpowiedzieć, czując się usprawiedliwiony w swoim gniewie, ale potem przypomniał sobie, jak bardzo nie chciał jej znowu odepchnąć. W tej chwili prawie nie wróciła jako jego przyjaciółka, a atakowanie jej może tylko na zawsze sprawić, że go znienawidzi.
- To nie o to chodzi - powiedział, zmieniając tempo i próbując pomóc jej go zrozumieć. „Jasne, jestem facetem i jestem jednym z tych facetów. Lubię, gdy dziewczyny zachowują się jak damy, kiedy jest to właściwe, i lubię, jak zachowują się jak dziwka, kiedy jest to właściwe… lub kiedy chcę do. W rzeczywistości to jest mój pomysł na wymarzoną kobietę.
Wziął oddech po tym, jak przyznał, że jest świnią i doszedł do wniosku. „Wiem, jaki jestem i jak większość facetów… i chcę dla ciebie czegoś lepszego! Nie chcę, żebyś zadowalał się jakimś palantem, który tylko chce zrobić sobie nacięcie na pasku i chwalić się, że cię przeleciał. "
– Czy to właśnie robisz? Liczysz nacięcia? — spytała Nora.
- Co? Um... Nie, niezupełnie - przyznał Robbie. Prawda była taka... cóż, prawda była taka, że żałował, że nie może zebrać kilku karbów, jego życie mogłoby być łatwiejsze.
„Dobra, dobra, to mój strzał. Znowu wezmę prawdę” – powiedziała Nora, wyglądając na zamyśloną, pochylając się nad stołem i ustawiając trzy piłki do strzału z dystansu, który okazał się z góry skazany na porażkę.
– Nie wiem, o co pytać – przyznał Robbie.
„Och, daj spokój, żadne chwyty nie są zabronione… to twoja szansa, Rob. Cokolwiek chcesz wiedzieć… cokolwiek, szczerze odpowiem. Obiecuję”.
- Cóż, prawdopodobnie nie tego się spodziewasz - ostrzegł ją, uśmiechając się słabo - ale czy wiesz, jak okropnie się czułem z powodu tego, co stało się podczas naszej ostatniej rozmowy?
Miał rację, nie spodziewała się tego. Wpatrywała się w niego, przez chwilę w jej oczach zbierała się dodatkowa wilgoć. Skinęła głową i pociągnęła nosem, zanim zaczęła mówić. „Tak, tak, myślę, że wiem. Naprawdę nie wiedziałem, aż do teraz. Ale nie powinieneś czuć się tak źle… Przesadziłem. Byłem głupim dzieckiem, które nie wiedziało, jak docenić to, kim jesteś co dla mnie zrobić. Ja też przepraszam, Rob... przepraszam, że cię uderzyłem, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem... przepraszam, że cię skrzywdziłem.
Robbie nie mógł nic na to poradzić, okrążył stół i chwycił swoją siostrę, przyciągając ją do uścisku, który odwzajemniła. Łzy popłynęły z ich oczu, a uścisk trwał bardzo długo. W końcu się rozstali, obaj trochę pociągając nosem i uśmiechając się do siebie z zakłopotaniem.
„To twoja szansa, prawda czy wyzwanie?” — spytała Nora.
Robbie się roześmiał. – Co, jest więcej pytań? powiedział.
Skinęła głową, uśmiechając się. – Tak, dużo więcej.
– W porządku, prawda.
Szczęście Robbiego z trzema piłkami nie było lepsze niż Nory, ale przynajmniej był w stanie ustawić ją tak, by miała łatwy strzał w następnej rundzie. W ramach pokuty za niecelny strzał przybrała zamyśloną pozę, zanim zadała pytanie.
„Więc ile nacięć masz na pasku?”
Oczy Roba ponownie rozszerzyły się w szoku. "To nie twój interes!"
Uśmiechnęła się. - Być może, ale to moja sprawa. Zadałem pytanie, musisz na nie odpowiedzieć.
Robbie prawie zapytał ją, jakie będą konsekwencje odmowy odpowiedzi. Jednak uczyniłoby to grę pozbawioną sensu, więc czuł się zobowiązany do przestrzegania go z honorem. „Dobra… żadna”.
- Żadnych? Chcesz powiedzieć, że nadal jesteś dziewicą?
Robbie skinął głową, a jego policzki pokryły się rumieńcem.
„To niewiarygodne! Jesteś gwiazdą futbolu, wspaniale się na ciebie patrzy, jesteś fajny jak diabli – kiedy nie sprawiasz mi przykrości. I nadal jesteś dziewicą. Wow”.
Robbie wzruszył ramionami, gotów iść dalej. „Strzelaj, prawda czy wyzwanie?”
Uśmiechnęła się do niego i powiedziała: „prawda”.
Z przedłużającą się powolnością wycelowała w długi, ale prosty strzał. Sztuczka polegała na tym, aby jej mierząca pięć stóp i sześć cali sylwetka pochyliła się nad stołem, aby poprowadzić piłkę. Robbie zerknął na to, jak jej dresy przylegają do jej nóg i tyłka, kiedy się rozciągała, po czym odwrócił wzrok, znów zawstydzony jego niezdrowym zainteresowaniem. Zauważył, że prawdopodobnie miała na sobie jeszcze jeden ze swoich skąpych majtek, ponieważ nie widział linii majtek.
Wystrzeliła piłkę i zaklęła, gdy uderzyła w trzy kule pod kątem, posyłając ją w przód iw tył między dwiema krawędziami rogu i uniemożliwiając kolejną próbę.
Uśmiechając się zwycięsko, Robbie zdał sobie sprawę, że po raz kolejny nie wiedział, o co pytać. Widząc jego wahanie, Nora odezwała się, by mu przypomnieć: „Cokolwiek, Rob. Dodatkowe punkty za bycie nieodpowiednim”.
Widział, że dobrze się bawiła. She knew, from his admission if nothing else, that using that word to him would push his buttons. He nodded slowly, deciding that if she was going to push him, he would push back.
"What about you, how many notches in your belt?" He asked, trying to leer at her but feeling all confused inside at the same time. In fact, he was not sure he was ready to hear her answer.
"None," she admitted, though she did not look nearly as embarrassed by it as he was.
"No way," he countered. He believed her, of course. In fact, he could not tell her how happy he was to hear it. Happy for her, of course. But still, it was surprising.
"You're gorgeous... you can't tell me guys aren't tripping over themselves trying to get you in bed," he pushed.
"They are," she said, smiling mischievously. "But they don't get me. It's stupid and I know it, but I'm saving myself for someone special. I've fooled around... but well, I've never had a dick in my pussy."
Robbie stared at her in open mouthed shock. He had heard her swear plenty of times -- usually at him. But such candor about sex and her body... he realized it turned him on.
As for her waiting, well, Robbie knew and agreed with her, yet he could not help but feel the same way. "I know what you mean. It's not like trying to make the first time magical and perfect, really, it's just not wanting to get trapped with somebody that's going to screw you over the wrong way."
She nodded. "Exactly! You do understand... that's so cool."
Robbie nodded, then dropped the three ball in the corner pocket.
"Hey! You didn't say if you wanted truth or dare!" She accused him.
"Oh come on, it was right there, no way to miss it!" He said defensively.
"What if you'd have dropped the cue ball in to?" Zapytała.
Robbie clamped his mouth shut. Miała rację. He shrugged and grinned. "Truth," he said, then looked for the four ball.
It was nearby, but the angle he would have to hit it at did not seem promising. He had made harder shots though. Another drink from his beer and he let the ball fly, hitting it perfectly and sinking it, and then sinking the cue ball in the side pocket of the table that it deflected into.
"Shit," he muttered.
Nora giggled and pulled the balls out of the pocket and set them back on the table, then she turned and tapped her chin thoughtfully.
"I had a crush on you as a kid. You were my big brother; strong and perfect. I loved you more than I should have, I think," she began.
– O czym ty, kurwa, mówisz? Robbie asked, suddenly concerned. "You're supposed to be asking me a question."
"Shut up," she snapped. "I'm not done yet! I wanted to say that so you knew what I was talking about."
"Anyhow, I wondered if maybe you felt the same way, and maybe that was why you were such a dick to me. Like maybe you were jealous I might meet somebody else... did you ever feel that way, maybe even a little?"
Robbie felt the floor slip out from under him. Only his hands on the table and the nerveless stumps he stood upon kept him from crashing into the floor. "Um, I... That was..." He stammered stupidly for a moment before finding a way to put his thoughts together.
"I guess I don't know. I mean, I never really thought about it like that. It bothered me when you went out with those losers. But you're my sister, it's not like I ever thought about you like that."
She nodded. "Thanks Rob... for the honesty."
He nodded back, glad to have answered correctly. He realized that he was being honest too. He wanted to say more though, wanted to admit more. "I'm kind of surprised I didn't, I guess. I mean, you're beautiful. I know a couple of my friends talked about fantasizing about you back in the day. They got beat up for it too. I don't know why I never did, probably just because you're my baby sis."
"Co teraz?" She asked, her voice quieter as though this time she was the one that was afraid to hear his answer.
"Co teraz?" He asked, not entirely sure what she meant.
"You're not that dumb, even for a boy!" She said, teasing him.
Robbie blushed and admitted, "Okay, well, I dunno. You put the idea in my head so who knows... maybe I will."
"I could leave you another pair of my panties to find," she said teasingly.
Rob's eyes widened. "You did that on purpose?"
Uśmiechnęła się. "Yeah, I hoped you might see 'em. They were gone in the morning, or didn't you check back."
He shook his head. "Wow... no, I never thought to check back. I... wow."
She grinned and shrugged. "Robbie, I've missed you so much, I had to do whatever I could to get you back in my life. I was willing to do anything!"
"There you go with that 'anything' thing again," he said, chuckling.
"I mean it... I'd have done anything. Just like I'll answer anything you ask if I fail my next shot," she paused and then looked at him, a question on her mind. She smiled and turned back to the table instead; she was saving it for her next truth question for him.
Predictably, her next shot missed in spite of how she was able to pick almost half the table to place the cue ball. She turned to Robbie and smiled, leaning against the pool table and resting her hands on her pool stick, which bisected her body and ran to the floor between her spread legs.
"Anything," she reminded him, a definite twinkle in her smile.
Robbie stared at her, feeling a little dizzy. He took another drink and shrugged. "I can't think of anything... I'm just so happy to be talking to you again."
Wydęła wargi. "Aw come on, Rob... would you prefer a dare?"
Robbie blushed. She laughed at how she had made him uncomfortable. "Okay, maybe next time... so just ask me a question."
"Like what?" He asked, glad she dropped the 'dare' option.
"I don't know... what do guys want to know about girls? Do I spit or swallow? Do I like anal sex? Do I... no, you already know I'm a virgin. Come on, pretend I'm not your sister for once. Pretend I'm just another girl. Treat me that way, please Robbie?"
The room spun around him at her words and he found himself focusing on her last request and trying to block the first part of her response from his mind. She had said she was a virgin, but she specifically said she had never had a dick in her pussy. Did that mean... He shook his head, muttering, "wow," a few times before he finally looked at her.
"Why do you want me to treat you like 'just another girl' and not as my sister?" He asked her, not realizing he had found a question after all.
"Because I want to feel special, Robbie," she said without missing a beat. "Not special like you've already got me on a pedestal because I'm your sis, but special because you see somebody special in front of you. Somebody you want to get to know better. Somebody you want to spend time with. That's why."
Robbie stared at her, seeing her in a new light as he came to understand what she was talking about. She was right; he did put her on a pedestal. He expected certain things from her and took for granted the things that made her who she was.
"You're right, Nora," he said. She smiled at him and he found himself returning her smile.
"I guess I never really thought about it... about you. I mean I really compare all the girls I meet to you without really noticing that I do it. Or noticing you. You're smart, you're funny, you're beautiful... Sure, I'm biased 'cause you are my baby sis, but other chicks still don't measure up. I blame it on good breeding," he finished with a grin.
Nora laughed at his joke and blushed at his praise. "Thanks Robbie, I knew there was a good guy under that stupid jock body."
Robbie tried to scowl at her but he ended up just laughing instead. "Truth or dare, jock?" Zapytała.
Robbie glanced at the table. The shot at the four ball was impossible. It was behind the eight from his angle, and the six was also in the way of the side hole closest to it. "Truth," he said, then added, "and I'm fucked."
Nora raised her eyebrows but kept her retort behind closed lips. She watched as he tried to find an angle to bounce the cue ball into the four and finally took the shot. Miraculously, he hit it; unfortunately, it ended up going nowhere for him.
"Are you going to masturbate later?" Nora asked him, making him spray his drink of beer out his mouth and nose.
After several moments of laughter and trying to regain his composure she tapped her foot and said, "Well, are you?"
"Nora... you're-"
"-just another girl, not your sister," she finished for him, interrupting him.
Robbie sighed. "Geeze, okay, yeah, I prolly will. Perv."
"Why? Does all this turn you on? Did I turn you on?"
On the defensive, it never occurred to him that his sister was violating her one question limit. "Duh," he said, as though it was obvious. "I'm a guy, any talk about anything sexual is going to flip that switch."
Nora laughed at his response. She opened her mouth but he caught up to her and held his hand up.
"Uh uh, you got your one question in, now shoot," he said, pointing at the table.
Nora pouted but turned around, bending over in an exaggerated fashion so that her ass stuck out towards him while she aimed down her pool stick. She even wiggled it a little bit, then glanced back to catch him staring.
Nora grinned and said softly, "it's okay, Robbie."
Blushing, his eyes rocketed up to hers. "What's okay?" he asked weakly, hoping she did not mean that he was checking out his sister's ass. What she said ended up being even more damning.
"It's okay if you think about me while you...you know, beat off."
"Jesus Nora!" He said, pretending to be disgusted. He did a bad job though, and suspected from both the growing lump in his pants and how much he liked that thought in spite of himself that she knew better.
"No, really, I think it'd be cool to know that you were fantasizing about me while you sprayed burst after burst of hot and sticky c-"
"Okay, that's enough... take your shot already," Robbie interrupted her forcefully, his face burning red from her suggestion.
She smiled and turned back to the table, giving her ass one more wiggle then dropping the four ball in the pocket. She stuck her tongue out at Robbie and then looked around at the table. She had inadvertently lined up the five ball perfectly, and short slide down the rail dropped it into the corner pocket.
"Hey, you didn't say truth or dare," Robbie said, coming out of the fog she had put him in.
"Oops," Nora said. "Guess you get to pick then." The six ball dropped into the next pocket right after that, making Robbie think that his sister might have been hustling him after all. The seven went nowhere productive for her though, so she hopped up on the edge of the pool table, again supporting her arms with her pool stick, and smiled at him.
"What's it gonna be, tiger?"
Robbie looked at her and wondered just what he was going to do. He had a hunch that he could get away with just about anything... and by anything he meant her definition of it, not his! It made his palms sweaty and his heart race as he tried to figure something out.
For some reason the vision of the red panties came into his mind again. He tried to get them out of his head so he could think of something else, but he was fixated on them now. In frustration he asked, "truth. Are you wearing something like those red panties tonight?"
Nora smiled happily. He had no idea what that was about, but it was obvious that his question pleased her, for whatever reason she might have had. "Nie, nie jestem."
Zmarszczył brwi. "But I don't see any panty lines on your hips..."
"You been checking my ass out?" Nora asked innocently. She knew better, but she was determined to give him a hard time.
"Well, you made it hard not to," Robbie muttered, opening the final beer and taking a much needed drink from it.
"It's okay, it makes me feel good to know you're doing it," she said, turning around and arching her back so her ass stuck out. She ran her hand over her hip and then smacked her ass.
Robbie blushed anew as his eyes followed her hand and stared greedily at her butt. He took another quick drink to distract himself and then looked at the pool table, moving up to see about sinking the seven ball. He had already forgotten about both his question and her answer, so disruptive had her movement been on him.
He pulled back to shoot the ball, a fairly easy shot that required only a slight angle, when he sensed Nora near him. He just barely felt her breath on his ear as she whispered, "by the way, the reason you don't see any panty lines is because I'm not wearing any."
The cue ball not only missed the seven, but he jumped it off the table and made it bounce on the floor and into a wall. Nora laughed triumphantly while Robbie cursed and blushed.
"I think I should get to do that again," he muttered, heading over to pick up the scratched ball.
"Aww, poor baby," she said, teasing him.
"It ain't fair, pulling that shit. I don't believe you!" He said, shaking his head. His eyes kept going to her waist, searching for signs of panty lines in spite of her claim.
"You don't believe me? You want me to prove it?" Nora asked, her hands sliding down and her thumbs hooking in the waistband of her sweatpants. The weight of her hands pulled them down a little over an inch, showing off a creamy expanse of smooth skin and the wonderful curves of her hip bones.
"No... I... um... I meant that, uh," Robbie stared at her lower abdomen, his mouth suddenly dry and his thoughts hard to assemble. "I meant I don't believe you did that, you know... pulled that trick on me. Distraction, I mean, that you distracted me like that."
Nora laughed, amused at his fumbled speech. "So you do believe I'm not wearing any panties? That there's only this flimsy old pair of thin cotton sweatpants between me and the world? Between my ass and my pussy and... you? I don't have to prove it after all?"
"Co?" Robbie said, having trouble understanding her words. "Yeah, I guess. I mean, we're being totally honest with each other, so yeah, I believe you."
Nora pouted a little, then winked at him and nudged the waistband down another full inch or so before slipping her hands up and out of it. It slid back up a little around her hips, but still left her pants riding lower on her hips and showed off a tantalizing amount of flesh. She turned around towards the table and bent over again, her pants low enough now that Robbie found his eyes burying themselves in the top of the cleft between her cheeks.
She aimed at the seven, taking a long time and adjusting her stance repeatedly, much to Robbie's enjoyment. It was also to his discomfort as his jeans were mercilessly tight on him.
"Truth, Robbie," she said with another shake of her ass. She shot the ball and the seven went in, leaving a long shot at the eight ball, which was on the opposite side near the rail between side and corner pocket. She frowned and looked back at him, noting that he was still staring at her ass.
She slid towards the table, letting the pool table grab the fabric and pull it down a little more. It barely budged, especially when she straightened and walked around to the new position the cue ball was in. She shot the ball, trying to angle the eight across the table into the opposite corner. It failed to find the pocket.
"Your shot, big guy," she said softly. She turned and walked over to a recliner in the corner and sat down in it, legs spread. She watched him and smiled, sliding back in the chair so that her pants slid down her thighs another half an inch or more. "You've got to ask me a question first though."
"Do you do that often?" Robbie asked her, clutching his beer can for dear life. His hand was actually shaking a little so worked up was he.
"Co zrobić?" She asked, uncertain.
"Not wear panties."
"Oh, sometimes when I'm just lounging around. Being comfy, ya know. Kind of like not wearing a bra when I'm relaxing at home," she said.
Robbie's eyes rocketed upwards to her chest at those words, staring at hers and finding almost instantly the twin bumps on her white t-shirt from her nipples. He gasped a little and felt a twinge of pain as his cock tried to stiffen again in its cramped environment.
"Yeah, like now," she said, her eyes following his. She reached up to her chest and, in front of him, started to rub her right nipple through her shirt. He watched as, a moment later when she moved her hand to the other side, the bump was more prominent.
"You gonna shoot?" She asked him innocently.
"Huh? Oh, yeah," Robbie said, turning back to the table and trying not to think about the possible double meaning of her question.
He moved to the far side of the table from her, which meant that lifting his gaze only a couple of degrees from the table and he was looking at her. She rose from the chair and he felt his breath catch in his throat at what he saw. Not only were her hard nipples jutting into the worn thin fabric of her t-shirt, but her sweatpants were even lower now than they had been before. So low that he was certain he should have seen more than a little hair peaking out from under the waistband, yet he saw nothing. That merely sent his mind to racing even more, of course.
The shot at the eight ball was a miserable failure.
"Robbie, what happened? You used to be good at pool?" Nora asked innocently.
Wzruszył ramionami. "Guess I'm just distracted tonight."
Uśmiechnęła się. "Must be... so, you never told me if you wanted a truth or dare... guess I get to pick."
"What? No, wait, I..." he stammered, his stomach lurching. He had no idea if it was fear or excitement that caused the butterflies, however.
"I pick a dare for you," she said, winking at him.
Robbie swallowed nervously, then looked at her, forcing his eyes away from the teasing flesh she displayed at her waist. "What, um, do you have in mind?"
"Don't worry, this won't hurt... I just dare you to watch me," she said, walking with a very pronounced, and sensuous, sway to her hips toward him.
"Just watch?" – zapytał nerwowo.
"Uh huh," she said, smiling. "No touching," she added, sliding between him and the pool table.
"Or at least, I'm the only one allowed to do the touching," she added mysteriously.
Robbie wanted to ask her what the hell she meant, but before he could get around to it he saw her hop up and sit on the edge of the pool table. She glanced back at it, seeing both the eight and the nine ball were near the far edge of the table, and slid her butt back onto the green felt.
Robbie watched, eyes wide, as the felt grabbed her sweatpants and pulled them down her ass. From his angle, beside her, he could see all of her hip and the graceful arch of her lower back into her buttocks, but only from the side. Her sweatpants stayed up in the front, preventing him from further glimpses. She smiled at him and laid down on the table, her shoulder blades touching the felt but her back arched so that her breasts strained towards the sky.
"You can watch from anywhere you like," Nora said, raising her legs and hooking her heels under the edge of the rails of the table so that her knees were bent and spread open.
„Co ja oglądam?” Robbie asked, his voice a throaty whisper so strangled was his breathing.
"Thissssss," she hissed, sliding one hand along her stomach and across her exposed skin, then under the lowered waistband of her pants at the union of her thighs. Robbie gaped as he saw the cotton fabric at her crotch moved by the undulations of her fingers as they did what he could only assume they were doing.
Nora's satisfied moan gave further credence to what she was doing. Robbie nearly stumbled, so rooted to the spot had his feet become when he tried to move so that he could stare at her from between her legs. Nora's eyes followed him, a lazy smile on her face. Once he was there her other hand slid across her stomach and up under her t-shirt, raising it so that he could see the tantalizing underside of her left breast while her hand enveloped the right one and teased it directly.
Robbie fulfilled his dare, watching his sister as she pleasured herself and stared at him. After a few moments her breathing had quickened to the point where instead of moaning and groaning she was whimpering. Her eyes closed for a long moment and then she shuddered on the table, her back arching even more. Hey eyes opened and locked with Robbie's, who suddenly found himself drawn to her gaze instead of the show she was putting on beneath her clothes. Her chest drawing up higher in the air, she yanked her hand out from beneath her shirt and threw it to the side to support herself. Her right nipple was exposed to the air and half of her left breast was likewise free for his ravaging eyes to devour.
She grunted as her breath exploded out of her. Her body collapsed back to the table, her muscles no longer able to support her. She smiled lazily at Robbie and he was convinced he had never seen anything more erotic or more beautiful than his sister at that moment. Her nostrils were flaring with each breath and he could only stare in worship of her sexuality. He could also feel the growing wet spot in his pants from the fluids that had leaked out of his tortured cock.
"That's to help you out later," Nora said, smiling. She glanced down at herself and saw her partial chest exposure, then looked at Robbie, making sure that he knew she knew he could see her.
Nora pulled her hand out of her pants, wiggling a little as she did so, and took care to keep her hand from touching anything. Robbie felt his eyes drawn to it, as though he expected to see something magical in her hand. All he could see was that it glistened a little with wetness. Without realizing he was doing it, he licked his lips.
Nora sat up, her shirt falling back down to cover her chest and belly, and slid to the edge of the pool table. She stood up and Robbie realized she was less than a foot from him. His entire body was shaking with need and desire, but he knew he should not -- could not -- touch her. Nora raised her hand up between them and slowly slid her fingers into her mouth, taking care to let them rub against her pursed lips as she sucked them clean of her juices.
Robbie groaned and felt a spasm pass through him. His cock actually hurt, he was so hard and so confined. He was terrified of