Pędząc do swojego samochodu w obcisłej czarnej sukience i 5” szpilkach na kostkach, Madeliene nie zauważyła mężczyzny stojącego w cieniu, dopóki nie odchrząknął.
Odwróciwszy się do niego, zobaczyła wysokiego, muskularnego mężczyznę w czarnych spodniach, T-shircie i czapce. Zanim zdąży zareagować, urządzenie w jego dłoni trzaska, a jej świat eksploduje, gdy rzutki paralizatora uderzają ją w żebra, dostarczając napięcie 10,00 woltów.
Opada na podłogę garażu, drgając, ale nie jest w stanie samodzielnie poruszyć mięśniem. Mężczyzna szybko przewraca ją i skuje jej ręce za plecami. Potem wkłada knebel do jej ust i mocno go zapina.
W mniej niż dwie minuty Madeliene zostaje zabezpieczona w bagażniku męskiego samochodu i są już w drodze z [parkingu. Dwadzieścia minut później zatrzymuje się w drzwiach zatoki opuszczonego tartaku za miastem, w pobliżu rzeki.
Otworzył bagażnik i zobaczył, że jego zabawka wyrwała się z paralizatora i wierci się wokół, złapał ją i wyciągnął z bagażnika kopiąc i wiercąc się, by trzasnąć nią pochyloną nad dużą drewnianą ławką na środku pokoju, napędzając powietrze z jej płuc.
Zanim zdążyła się dalej opierać, zamknął jej prawą kostkę w mankiet przymocowany do jednej nogi stołu. Próbuje kopnąć drugą stopę, aby ją uwolnić, ale jest to bezużyteczne i wkrótce ta kostka jest przykuta do przeciwległej nogi stołu, rozciągając nogi na szerokość 3 stóp.
Następnie przymocował kajdanki do haka zwisającego z bloczka na belce nad głową i boleśnie podciągnął jej ręce do góry. Z jej całkowitym unieruchomieniem Leroy postanowił się zabawić, zanim zabrał się do pracy.
Chwycił za nisko zacięty tył sukienki Madeliene i rozdarł ją, odsłaniając jej pełny, okrągły, nagi pośladek. Rozpiąwszy rozporek, wyciągnął swojego twardego jak skała 9-calowego kutasa i nagle jednym brutalnym pchnięciem wepchnął go do rękojeści w jej ciasną cipkę.
Madeliene chrząknęła i pisnęła, gdy jej porywacz ukarał ją długo i mocno, a potem wyciągnął i poprowadził swoją śliwkę jak koronę do jej pomarszczonego pączka róży. Zacisnęła się tak mocno, jak tylko mogła, ale utrzymywał stały nacisk na jej odbyt, dopóki jej mięsień nie ugiął się i rozciągnął, pozwalając mu wbić się w jej odbyt.
Mocnymi pchnięciami wspinał się po jej tyłku po rękojeść i przez chwilę odpoczywał, pochylając się i szepcząc jej do ucha: „Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką i zamierzasz za to ufarbować dziś strasznie bolesną śmierć, suko” wyciągając większość wyjścia, wpychał się mocno, raz za razem, aż osiągnął szczyt, wypełniając jej nadużywane wnętrzności gęstą spermą.
Po wyciągnięciu zastąpił swojego kutasa w jej tyłku wibratorem z twardego plastiku o długości 10 cali i grubości 3 cali, wysadzanym ostrymi małymi wypustkami, które drapały i drapały jej wyściółkę odbytu. Cofając się, Leroy podniósł drewniane wiosło z dziesiątkami małych dziurek w części biznesowej i zamachnął się nią na jej odsłonięty tyłek, jak pałkarz, który próbuje pobiec do domu.
"UDERZYĆ!"
drewno uderzyło o jej mięsiste jak policzki, nadając im jaskrawoczerwony kolor z małym okrągłym prążkiem w miejscu dziury.
„KLASK, COK, COK, COK, COK, COK, COK, COK, COK, COK, COK!”
Uderzył ją w zad, aż stał się czarny, niebieski i czerwony. Potem odłożył wiosło i podniósł bicz ze skórzanych rzemieni, który raz za razem wymachiwał między jej udami. Wkrótce jej cipka była czerwona i prążkowana z nabrzmiałymi pręgami.
Gotowy do pracy nad jej przodem przez chwilę, odpiął kajdanki i odepchnął ją do tyłu, wylądowała na jej tyłku, a on szybko zmusił ją do pleców i przyciągnął jej nadgarstki do kajdanek osadzonych w podłodze cztery stopy od siebie. Teraz rozkładając orła na podłodze, Madeliene patrzyła z przerażeniem, jak mężczyzna przetaczał się przez piec z rozżarzonymi węglami i wkładał dwumetrowy żelazny pręt.
Wracając do swojej ofiary z tacą, okrakiem na jej biodra powodując ból w jej tyłku i pizdzie. Chwyciwszy jedną ręką prawą pierś, podniósł w pole widzenia dużą strzykawkę. Podczas gdy Madeliene szaleńczo potrząsała głową w przód iw tył, on przyłożył igłę do jej sutka, wbił ją głęboko w jej tkankę sutkową i nacisnął tłok, wypełniając jej cycki 100% czystym nadtlenkiem wodoru.
Madeliene szarpała się i krzyczała przez knebel, gdy jej cycek płonął od środka. Leroy uśmiechnął się, obserwując, jak jej piersi puchną i czerwienieją. Nagle z otworu igły wytrysnął cienki strumień spienionej krwi, a tkanka piersi zaczęła ciemnieć z wytopionym przebarwieniem.
Gdy reakcja chemiczna zwolniła i wreszcie ustała, Leroy podniósł kolejną strzykawkę i chwycił jej drugi cycusz. Wbijając głęboko igłę zapytał „czy jesteś gotowa suko?” Madeliene próbowała błagać, łzy płynęły jej z oczu, ale Leroy tylko się uśmiechnął i nacisnął tłok, niszcząc jej drugą pierś.
Podczas gdy pozwolił jej odpocząć przez minutę, Leroy przesunął podnośnik wzdłuż górnej belki tuż nad nią i przymocował do haka parę stalowych pętli linowych 1/8”. Opuszczając podnośnik, ponownie usiadł na niej okrakiem i tym razem owinął każdą pętlę wokół podstawy jej spuchniętych, czarnych i niebieskich piersi, zaciągając je mocno. Wstał i zaczął ciągnąć haczyk i kable coraz wyżej, aż jej plecy wygięły się w łuk nad podłogę, a jej cycki były parą fioletowych, wybrzuszonych kulek ledwo przyczepionych do jej klatki piersiowej przez 2 cale masy tkanki.
Wyciągając czerwony, rozgrzany żelazny pręt z węgli, podszedł i wepchnął jego czubek w jedną stronę jej ciasno naciągniętej klatki piersiowej tuż za pętlami i z drugiej. Madeliene szarpała się tak mocno, że jej piersi oderwały się od razu, a plecy uderzyły o podłogę, podczas gdy palący pręt odbijał się od jej żeber, wciąż przebijając skórę jej klatki piersiowej.
Kiedy Madeliene odzyskała przytomność, znalazła się na plecach na stole roboczym, z nadgarstkami przykutymi do rogów po jednej stronie ramionami wyciągniętymi z ramion, z głową na stołku barowym z jednej strony i nogami rozciągniętymi w szpary wzdłuż drugiej krawędzi, z kostkami również przykutymi do rogów.
Nie widziała, co robi jej porywacz, ale z pewnością poczuła to, gdy przycisnęła ostrą jak brzytwa rurkę o średnicy 2 cali wokół odbytu i mocno wepchnęła, uwalniając jej odbyt z otaczającej tkanki. Pstryknięciem przełącznika włączył 20-amperowy odkurzacz sklepowy przymocowany do węża.
Z okropnym, nieprzyzwoitym siorbaniem i bulgotem wnętrzności Madeliene zostały wyssane z jej ciała. Kiedy wyłączył odkurzacz i wyciągnął rurkę, z dziury, w której znajdował się jej odbyt, wypłynęła rurka z jelita. Z ostrzem w kształcie półksiężyca w dłoni wepchnął dłoń głęboko łokciem w jej tylną dziurę i odciął jelito, które łączyło się z jej pustym żołądkiem.
Następnie przystąpił do wypełniania jej wydrążonego wgłębienia farszem z kuchenki, krojonymi warzywami i przyprawami. Kiedy jej brzuch wybrzuszał się, jakby była w 9 miesiącu ciąży, użył sznurka kuchennego i haczykowatej igły, aby zaszyć jej tylną dziurkę.
Wytwarzając cewnik moczowy, Leroy nasmarowała końcówkę sosem z papryczki chili i wepchnęła go przez otwór na mocz do pęcherza. Najpierw opróżnił jej pęcherz, potem przymocował butelkę czerwonego wina i powiesił ją do góry nogami, pozwalając, by wino napełniło ją prawie do rozerwania. jedną ręką wyciągnął rurkę cewnika, jednocześnie wbijając duże drewniane śruby w jej tryskający otwór na mocz i mocno go dokręcając. Podniosła 7-metrowy, gruby na 2 cale rożen do grilla, wprowadziła go do swojej spustoszonej dziury w cipce i wepchnęła go do szyjki macicy.
„Nadchodzi twoja ostatnia cipka, wkrótce będziesz po prostu mięsem na patyku”. Powiedział jej, gdy przedzierał się przez jej szyjkę macicy, macicę, przeponę i wpychał czubek między jej płuca i tył gardła, dławiąc się i bulgocząc Madeliene poczuła, jak trzon wślizgnął się do jej gardła i wybił knebel prosto z ust. strumień krwi. Widziała krwawy czubek śliny rozciągający się 2 stopy za jej własny nos.
Leroy wsunęła wspornik pierścieniowy z dwoma 8-calowymi szpikulcami na stopę rożna, uwolniła nogi i nabiła łydki na ostre końce, po czym związała kostki sznurkiem do gotowania. Przeszedł na drugi koniec, zanim Madeliene zdążyła się udusić, wziął nóż i wyciął dziurę w podstawie jej gardła, w którą wcisnął ognioodporną nylonową rurkę, aby mogła nadal oddychać.
Puściwszy jej ręce, dodał drugi pierścień, przebił jej przedramiona i związał razem jej nadgarstki. Podniósł ją i zaniósł do miejsca, które kiedyś było mechanikiem, ale teraz było wypełnione węglem drzewnym nasączonym gazem. Umieścił końce rożna we wspornikach na obu końcach i przymocował zębatkę do podstawy rożna, którą następnie przymocował do napędu łańcuchowego i włączył na małą moc.
Madeliene zaczęła się powoli obracać, jej ciężar naciągał jej wnętrzności powodując straszliwy ból, który był niczym w porównaniu z tym, co czuła, gdy wrzucał zapaloną zapałkę do dołu. Gaz wytworzył błysk ciepła, który natychmiast przypalił jej całe ciało i rozpalił węgle w wesoło płonący ogień. Leroy wypił piwo i patrzył, jak Madeliene gotuje jak długa świnia, na którą się urodziła.
Ostatnimi rzeczami, jakie miała przed wymknięciem się, było uczucie szczotkowania do grilla i zapach czegoś pysznego do gotowania.
Koniec Madelie.
the_Butcher© [email protected]