OSTRZEŻENIE: OSTRZEŻENIE: OSTRZEŻENIE:
Ten rozdział dotyczy NIEZGODNYCH CZYNNOŚCI SEKSUALNYCH dotyczących młodego chłopca i kilku innych nastolatków. Proszę, PROSZĘ, spójrz na motywy powyżej tej notatki, a jeśli któryś z nich Cię odrzuca, poszukaj gdzie indziej. Przysięgam, że nie jestem zboczeńcem ani niczym podobnym - wszystkie te działania są fikcyjne i nie toleruję ich w prawdziwym życiu.
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- -----------------------
CZĘŚĆ I
Nigdy nie był dobry w grach wideo, w każdym razie niezbyt dobry. Timowi spodobało się wyzwanie, jakie stanowili, drażniąc jego umysł, ale jego koordynacja ręka-oko nigdy nie była spektakularna. Cassie była tą, która potrafiła usiąść przed ekranem i pokonać każdy poziom, który jej rzucił, szybko przesuwając kciukami po kontrolkach. Ale dzisiaj Cassie wylegiwała się przed swoim laptopem, wypolerowanymi paznokciami bez wątpienia pisała do swojego pokroju chłopaka, a Tim nie miał energii, którą wkładał w swoje gry wideo, jak zwykle. Nie wspominając o tym, że jego umysł wciąż był pełen tego, co wydarzyło się dwa tygodnie temu nad domem jego sąsiadów. Od tamtej pory Derek i Seth byli dla niego niewiarygodnie mili, dając mu oba numery telefonów komórkowych i mówiąc, żeby do nich dzwonił, kiedy tylko będzie potrzebował porozmawiać.
Uzbrojony w nową wiedzę o sobie, Tim zaczął niepewnie badać swoją nową rolę homoseksualnego mężczyzny. Nie powiedział jeszcze rodzicom ani siostrze – nikomu poza Sethem i Derekiem – ale czuł się lepiej. Więcej spokoju. Wciąż czuł się trochę dziwnie i niezręcznie, kiedy ona szarpała się pod prysznicem, myśląc o mężczyznach, ale jego ciało reagowało mocno i szybko, więc nie czuł, żeby było coś złego. Jego szkicowanie rzeczywiście się poprawiło i zaczął próbować swoich sił w akwarelach. To były stosunkowo spokojne dwa tygodnie i czuł się na tyle komfortowo z Derekiem i Sethem, że nie czuł się przy nich skrępowany.
Jednakże…
Nie mógł przestać o nich fantazjować, w kółko odtwarzając w głowie obrazy i scenariusze. Jego matka zdawała się wiedzieć, instynktownie, i zasypywała go okazjami do umawiania się z dziewczynami, poznawania dziewczyn, całowania dziewczyn, robienia czegokolwiek z dziewczynami. Właściwie to prawie zmuszała go do chodzenia i spotykania się z nastolatkami w jego wieku. Ale nie mógł powiedzieć matce, co czuje – to było zbyt ryzykowne. Zwłaszcza jego ojciec byłby kompletnie wkurzony. Ojciec Timothy'ego był krępym, tęgim mężczyzną o sztywnych zasadach moralnych i surowej nietolerancji dla każdego, kto nie pasował do jego irlandzko-katolicko-republikańskiego punktu widzenia. Timothy nie bał się go tak bardzo jak jego matki – głównie dlatego, że jego ojca przez większość czasu nie było, jeżdżąc swoją ciężarówką po całym kraju.
Powiedzenie komukolwiek nigdy nie przyszło mu do głowy, chociaż jego rozsądne myśli mówiły mu, że to tylko kwestia czasu. Nie mógł sobie wyobrazić siebie umawiającego się z dziewczyną tylko po to, żeby udawać, więc wiedział, że ten dzień musi nadejść raczej wcześniej niż później. Ale w miarę jak dni rozpoczęcia szkoły zbliżały się coraz bardziej, wiedział, że po prostu zwleka. Łatwiej będzie powiedzieć rodzicom, kiedy poczuje się lepiej ze sobą, poinstruował swój umysł. Kiedy nabrał pewności co do swoich preferencji, mówił ludziom. W tej chwili był zadowolony z pozostania w przysłowiowej szafie. Dopóki tyle o sobie wiedział, wszystko było w porządku.
Gdy ospałe, lepkie dni lata płynnie przechodziły w rześkie, gryzące dni jesieni, zaczęła się wyprzedaż przyborów szkolnych. Napływały nowe książki, ołówki, długopisy, papier i linijki, a Cassie rzuciła się w wir szaleństwa ostatniej klasy. Pozwolił, by pani Larks kupiła mu nowy plecak, nowy telefon komórkowy i kupę nowych rupieci, co niewątpliwie sprawiłoby, że wydawałby się bardziej popularny w szkole. Tak naprawdę prosił tylko o nowy szkicownik i nowy zestaw ołówków. Jego matka odmówiła kupna mu obu, więc kręcił się po domu w poszukiwaniu papieru do rysowania, dopóki nie przekonał Cassie, żeby kupiła trochę, gdy następnym razem pójdzie do sklepu.
A potem nadeszły dni szkoły - pierwszy dzień szkoły wstał jasny, świeży i miał w sobie powiew jesiennego chłodu. Cassie już wybrała swój nowy strój, żeby zrobić wrażenie - maślany żółty płaszcz z owczej skóry i obcisłe czarne dżinsy, które opinały jej tyłek i sprawiały, że wyglądała jeszcze ładniej. Z drugiej strony Tim zszedł tego ranka na śniadanie w koszulce i spodniach od dresu. Nie był zaniepokojony.
– Tim, proszę – błagała Cassie. – Moi przyjaciele idą się z tobą zobaczyć, a nie chcę, żeby zobaczyli, jakiego mam frajera jak na brata.
– Cassie, to tylko szkoła – westchnął, ale posłusznie poszedł na górę i zaczął grzebać w nowych, sztywnych ubraniach, które kupiła mu matka. Był tam duży stos, wszystko zaprojektowane tak, by wyglądał na muskularnego i macho. Koszulki z mięśniami, luźne dżinsy i tym podobne, ale na wszystko marszczył nos. Dopiero gdy dotarł do dna stosu, zobaczył coś, co przykuło jego wzrok.
Znacznie lepiej, powiedział i wygładził zwykły biały T-shirt płasko na swoim biurku. Odsłonił permanentny marker z filcową końcówką i zabrał się do pracy.
Usta Cassie opadły, kiedy jej brat zbiegł po schodach z gwizdem, ubrany w nowe luźne czarne dżinsy, które kupiła ich matka, i zwykły biały T-shirt. Ale to nie zwykłe ubranie ją zszokowało, ale wiadomość, którą wypisał na przodzie koszuli. Zgrabnymi, ukośnymi kreskami Tymoteusza wydrukował:
PRZEPRASZAM CHŁOPAKI, JESTEM PRAWDZIWY
A pod nim, mniejszymi literami -
Ale może to być tylko faza
Pani Larks upuściła dzbanek z kawą.
„Timothy Jackson Larks, natychmiast zdejmij tę koszulę!” Bełkotała, jej oczy zamarły na słowach „faza”. "Jak śmiesz! To… lubieżne! To nieprzyzwoite! Zdejmij to!"
— Nie — powiedział Tim i usiadł. Jego policzki były zarumienione, ale ciemnobrązowe oczy wyrażały determinację. "Lubię to. To zabawne i zrobi wrażenie”. Spojrzał na Cassie wzrokiem proszącym o pomoc. Jego starsza siostra wciąż wydawała się wstrząśnięta, więc wziął duży kęs płatków śniadaniowych i usilnie starał się nie patrzeć na matkę. „Wiele dzieci ma gorsze koszule” — powiedział jej i była to prawda. Pewnego dnia zobaczył dziewczynę idącą ulicą w różowej koszulce z napisem „Jeśli śmierdzi kurczakiem, liż dalej”. Jeśli śmierdzi pstrągiem, wynoś się”.
– Timothy Jackson Larks… – zaczęła jego matka, ale odsunął płatki i gwałtownie wstał.
– Spóźnię się na autobus – powiedział i wyszedł.
Cassie spojrzała na matkę. Pani Larks spojrzała na córkę. – Co w niego wstąpiło? Pani Larks westchnęła.
– Chyba tylko wiek – mruknęła Cassie, patrząc na smukłą sylwetkę brata znikającą za rogiem. „Mam nadzieję, że szybko z tego wyrośnie, zawstydzi mnie przed wszystkimi moimi przyjaciółmi”.
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- ------------
CZĘŚĆ DRUGA
„Hej, stary, fajna koszula”.
Słyszał takie komentarze przez cały dzień, ale ten pochodził od szczególnie onieśmielającego okazu. Chłopiec przed nim mógł być tak utytułowany tylko ze względu na swój wiek - jego obwód i kilkudniowy zarost na policzkach wskazywały na mężczyznę. Miał na sobie skórzaną kurtkę rozpiętą do połowy, a obcisłe niebieskie dżinsy opinały jego długie nogi. Białoblond włosy były gładko zaczesane do tyłu na jego głowie, a para zakapturzonych, władczych niebieskich oczu patrzyła na niego leniwie. – Sam to robisz? Przecedził, przeżuwając wykałaczkę w kąciku ust.
Za kogo ten facet się uważa, James Dean? Timothy pomyślał zirytowany. "Tak." Odpowiedział i znów zaczął iść korytarzem. – Dzięki, człowieku – powiedział, potrząsając brodą, ale dłoń chłopca zacisnęła się na jego ramieniu. Tim nie mógł ukryć wzdrygnięcia.
- Wyglądasz całkiem fajnie - powiedział blondyn z uśmiechem. „Jestem Quinn. Ulotki Quinna. Grupa chłopaków schodzi na boisko pierwszego dnia szkoły, aby świętować. To całkiem fajne. Chcesz przyjść?"
– Hej, dzięki, ale chyba nie – powiedział Tim, czując suchość w ustach. Uśmiech Quinn nie był do końca przyjazny.
– Chodź, będziesz moim gościem. Zwykle jest tam mnóstwo lasek, dużo alkoholu. Pewnie jakieś zioło. Może mieć szczęście. I możesz przyprowadzić swoją siostrę, Cassie, czy jak tam, kurwa, ma na imię. Quinn uśmiechnął się, wykałaczka drgnęła wesoło w górę.
– Och, ona dzisiaj robi coś ze swoimi przyjaciółmi – powiedział Tim, potykając się o jego słowa. – Uh, chyba tak, jeśli nie jest za późno. Moja mama zwykle chce, żebym wróciła do domu o dziewiątej wieczorem.
– Nic ci nie będzie – powiedział Quinn i poklepał go po plecach. – Po prostu pokaż się około siódmej, dobrze? Powiedz, że przyprowadziłem cię na przyjęcie.
Tim nerwowo skinął głową, a kiedy odwrócił się plecami, przegapił drapieżny uśmiech, którym obdarzył go Quinn.
A więc był tutaj, ubrany w swój nowy szary płaszcz, z parą czarnych dżinsów opadających mu nisko na biodrach. Przez chwilę zastanawiał się nad swoim wyglądem, chcąc wyglądać ładnie, ale nie był zainteresowany tamtejszym towarzystwem. Nawet wydostanie go za drzwi było ciężką walką, a teraz, kiedy tu był, poważnie rozważał powrót. W końcu jednak powiedział sobie, że byłby głupcem, gdyby odrzucił takie zaproszenie - oczywiście takie przyjęcia były ekskluzywne i mogły nawet przynieść mu trochę uznania w szkole. Kilku przyjaciół nie poszło by źle - dobrego przyjaciela, któremu mógłby się zwierzyć, a on mógłby nie czuć się tak przerażony, mówiąc rodzicom o swoim nowym przebudzeniu. Tak, powiedział sobie, to był właściwy wybór. Mimo to nie mógł całkowicie stłumić niepokoju, który brzęczał w jego organizmie.
Światła na boisku były zgaszone – oczywiście, że będą, nie mógł sobie wyobrazić dozorców zbyt podekscytowanych faktem, że grupa nastolatków niszczy boisko nocą. Światło szybko gasło, a on zmrużył oczy, wpatrując się w cienie. Automatycznie sprawdził godzinę w telefonie. Było na nim 7:14, co oznaczało, że trochę się spóźnił na spotkanie, ale tak było w modzie. Żadnego dźwięku, żadnego ruchu. Zastanawiał się, czy Quinn właśnie kazał mu tu przyjść, żeby zrobić z siebie idiotę, i poczuł, jak ogarnia go gorący rumieniec wstydu. To było o wiele bardziej prawdopodobne niż myśl, że Quinn chce się zaprzyjaźnić. Już miał iść, gdy usłyszał ostry, ochrypły głos przebijający się przez ciszę.
„Ty, Timothy Larks?” Głos zawołał.
— Tak — oddzwonił. „Jestem za wcześnie, czy coś?”
– Nie – wyszeptał głos do jego ucha. „Jesteś dokładnie na czas”.
Zaczął się obracać, ale grube, muskularne ramię owinęło się wokół jego szyi i mocno pociągnęło do tyłu. Stracił równowagę i zatoczył się do tyłu, uderzając o twardą, solidną klatkę piersiową. Kawałek materiału był wokół jego oczu, a ręce wystrzeliły do ramienia, trzymając go w niewoli i odcinając dopływ powietrza. W jakiś sposób nieznajomemu udało się ciasno zawiązać chustę wokół głowy, odcinając wszelkie światło, które mogło przeniknąć przez połacie cieni. Tim otworzył usta, by zawołać o pomoc, kiedy między jego szczęki wepchnięto szmatę. Wszystko działo się tak szybko, że nie miał czasu na myślenie - jego myśli wirowały, spanikował, a on kopał do tyłu, próbując walczyć.
Stopa zetknęła się z jego krzyżem i runął w ziemię. Ktoś podciągnął go za kołnierz kurtki i poczuł na twarzy powiew wilgotnego oddechu. „Aww, Quinn załatwił nam słodkiego” — zachichotał ochrypły głos. „Po prostu siedź cicho, księżniczko, za chwilę cię opakujemy i przygotujemy na wieczorne uroczystości”.
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- -----------------------------
CZĘŚĆ III
Ktokolwiek go trzymał w niewoli, był silny - muskularny, muskularny, z krótkimi włosami. Tyle mógł wywnioskować ze swoich zmagań i został nagrodzony tymi skąpymi szczegółami. Wiele razy próbował zerwać opaskę z oczu, ale kiedy ktoś uderzył go mocno w ramię czymś metalowym, prawie stracił przytomność i natychmiast przestał walczyć. „Tak już lepiej, księżniczko” — warknął ochrypły głos i Tim poczuł, że ciągnie go przez ostatnie kilka stóp. Sądząc po głuchych stuknięciach metalu, zdał sobie sprawę, że porywacz zawlókł go pod trybuny, poza zasięg wzroku. A ponieważ ciemność szybko się zbliżała, Tim wątpił, czy ktokolwiek będzie w stanie ich zobaczyć. Ale mógł krzyczeć. Zaczął próbować wydobyć knebel z ust, ale wtedy jego prześladowca ponownie rzucił go na kolana. – Na czworakach, w tej chwili – warknął Głos.
Nie tyle uklęknął, co upadł na łokcie, lekko się kołysząc, unosząc ręce, by zdjąć opaskę. Czyjaś noga kopnęła go w dłonie i usłyszał długi trzask rozwijającej się taśmy klejącej. Długi pasek został mocno uderzony w jego twarz. – Wiesz, jaka szkoda – ochrypły głos zanucił mu w uchu. – Chciałem się trochę zabawić tymi twoimi ustami, zanim reszta z nich tu dotrze. No cóż. Ale przeszkolimy cię, zanim wieczór się skończy. Plastikowy sznurek, wykonany z jakiegoś splatanego, rozciągliwego materiału, był ciasno owinięty wokół jego nadgarstków i mocno zawiązany wokół jednej z metalowych belek podtrzymujących trybuny. Timothy poczuł, że zaczyna cicho jęczeć, a osoba ta zaśmiała się cicho w jego szyję.
Timothy splótł swoje kostki wokół siebie, ale mężczyzna rozerwał je z łatwością, która go przeraziła. Każda kostka była przymocowana do oddzielnej belki nośnej z tego samego rodzaju rozciągliwego włókna, a Tim poczuł, że materiał jego dżinsów rozciąga się nieprzyjemnie ciasno wokół jego nóg i szwu między nimi. Miał wrażenie, że mięśnie jego nóg rozerwą się w każdej chwili, a jego porywacz cofnął się, jakby chciał podziwiać jego dzieło. Tim próbował krzyczeć przez knebel, ale wyszło z niego tylko stłumione chrząknięcie. Próbował przyciągnąć nogi bliżej klatki piersiowej, ale jedyne, co udało mu się zrobić, to lekko unieść biodra. - Och, tak, księżniczko - warknął ochrypły głos. – Rób tak dalej, a może mnie kusi, żeby zerżnąć ten twój śliczny tyłeczek, zanim reszta się tu zjawi.
Przeszyła go lodowata warstwa przerażenia, a Tim zaczął walczyć dalej. Mocne, staccato uderzenie metalowym przedmiotem – był prawie pewien, że był to jakiś nietoperz – uderzyło go w ramię i krzyknął. Dźwięk był całkowicie stłumiony, ale mężczyzna musiał widzieć, jak jego twarz robi się czerwona, a Timothy słyszał uśmiech w jego głosie. – Tak, boli, prawda? Mężczyzna zapytał cicho. „Więcej tego będzie na twojej drodze, jeśli będziesz tak trzymał. Jeśli będę musiał, połamię ci każde pieprzone żebro – i tak potrzebujemy tylko twojej dupy i twoich ust. Znowu się roześmiał.
Rozległ się chichot i Tim próbował odgadnąć znajomy dźwięk. Wiedział, kiedy zimny metalowy przedmiot naciskał na jego nogę i mężczyzna zaczął odcinać spodnie, zaczynając od mankietu w pobliżu naciągniętej kostki. Jego porywacz poruszał nożyczkami szybko, z łatwością i przeciął jedną stronę dżinsów Tima ostrymi nożyczkami, zanim Tim zdążył nawet zarejestrować chłodną bryzę na swojej gołej nodze. Tak samo potraktowano drugą stronę i wkrótce jego nowe dżinsy były w dwóch częściach. „Wiesz, uwielbiam oszczędzać bieliznę” — powiedział mu ochrypły głos. – Ponieważ nawet po tym, jak z tobą skończyliśmy, nadal lubię je wąchać. Wąchając twój strach. I wiesz, jak pachniesz? Zapytał, obwąchując Tima przesadnymi oddechami. – Pachniesz jak tania, brudna dziwka. Pachniesz jak dziwka. A ja będę się dobrze bawić ruchając ten twój liliowobiały tyłek.
Jego płaszcz został odcięty i wkrótce został w samym podkoszulku i ciemnych bokserkach. Był dotyk na jego pośladkach, para dużych dłoni spoczywała na jego pośladkach, a mężczyzna masował je przez materiał. – Masz soczystą, ciasną dupę, wiesz o tym? Ochrypły głos zamruczał. „Wyciągnijmy cię z tych głupich ciuchów – nie pasują do ciebie. I ja też chcę cię zobaczyć nago. Ponieważ ci chłopcy, którzy tu dotarli - cóż, znasz ich. Chłopcy pozostaną chłopcami. I myślę, że chcę cię zobaczyć z męskim kutasem między tymi pulchnymi policzkami.
Snick, snick, snick, poszły nożyczki. W ciągu kilku minut nożyczki były tępe, a Tim był nagi, rozczochrany i zakneblowany.
– O Chryste, świetnie wyglądasz – zaśmiał się ochrypły głos. „Nie mogę tego chcieć, dopóki te dzieciaki nie przyjdą tu z kamerą i nie zaczną kręcić. Umieścimy Cię w internecie. Może sprzedaj kilka egzemplarzy na boku. Wiesz, czasopisma i strony porno płacą dużo pieniędzy, żeby zobaczyć prawdziwy seks gwałtu. Przeważnie twierdzą, że jest to zgodne, ale tak nie jest. Mężczyzna kontynuował metodycznie i mimo hiperwentylacji Tima usłyszał brzęk paska i pomruk zamka błyskawicznego.
Grube palce chwyciły brutalnie jego penisa, a Tim wrzasnął, dźwięk nie mógł dotrzeć do jego własnych uszu. Mężczyzna ścisnął kilka razy, kciuk bawił się jego jądrami. – Niezły kutas, księżniczko. Może sześć, siedem cali? mam? A jeśli jesteś naprawdę dobry, mogę nawet to ssać. Czy chcesz abym? mam? Chcesz, żebym cię wypuścił, zanim ci chłopcy tu przyjdą i zrobią z tobą różne paskudne rzeczy? Unieś biodra do góry, jeśli chcesz.
Tim pozostał całkowicie nieruchomy. Nie chciał zepsuć wspomnienia delikatnego obciągania Dereka w zeszłym miesiącu.
„W porządku, więc zrobimy to w brutalny sposób”.
Mokry palec został pchnięty w pomarszczony tyłek Tima i poczuł szorstkość, suchość, gdy palec został mocno wbity. „Chciałbym, żeby ci chłopcy się pospieszyli i przynieśli lubrykant” — mruknął głos. Inna ręka opadła między jego nogi i ponownie pieściła jego penisa, gładząc go szybko. – Och, to wszystko, księżniczko – namawiał ochrypły głos. „Bądź miły i twardy dla Daddy-O”. Ostry śmiech. – Naprawdę jesteś dziwką, prawda?
Tim poczuł, jak łzy zwilżają mu opaskę. Tak był. Jego kutas reagował na dotyk porywacza. Był podniecony i błagał o więcej, chociaż jego umysł krzyczał, że to było złe, chciał wrócić do domu, uciec, nigdy więcej nikogo nie widzieć.
Nagle białe światło przecięło ciemność jego opaski na oczach i chociaż Tim nic nie widział, usłyszał zbliżający się warkot silników. Zatrzasnęły się drzwi samochodu i usłyszał ciche śmiechy, rozmowy, a ochrypły głos zaklął pod nosem. Palec zniknął z jego tyłka, a Tim odetchnął z ulgą. Zaalarmował go chrzęst butów na żwirze i usłyszał kilka gwizdów wilków, kilka metalicznych uderzeń, gdy chłopcy uderzali w trybuny. „Hej, Domingo!” Krzyknął głos. – Tym razem kupiłeś nam słodką, co?
– Nie ja – odpowiedział ochrypły głos Domingo. „Tym razem Quinn”.
Było kilka okrzyków, ponieważ Quinn bez wątpienia został uderzony w plecy. Kilka głuchych dźwięków zasygnalizowało, że stół jest nakrywany, a wkrótce potem rozległo się głośne uderzenie. Tim nadstawił uszu – sądząc po odgłosie płynu spływającego do kubków, chłopcy przynieśli beczułkę. Było więcej zamieszania, rozmów, śmiechu, a Tim poczuł kropelki potu na plecach. Co zamierzali z nim zrobić? Czy po prostu go pieprzą i zostawiają? Jednak wszelka nadzieja na to prysła, gdy poczuł zapach pizzy. Najwyraźniej chłopcy szykowali się na hałaśliwą imprezę.
A Tim miał być główną atrakcją.
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- ------------------
CZĘŚĆ IV
– Och, kurwa, do diabła – rozległ się głos tuż przy jego uchu. – Spójrz, on się rumieni. Kto dostał zabawki?
Rozległ się hałas, gdy torba została upuszczona na ziemię i rozpięta z zamkiem błyskawicznym. Tim wytężał słuch, słysząc chichoty i śmiechy, i usłyszał kilka głośnych, głuchych cmoknięć — najwyraźniej ktoś wspinał się po trybunach. Rozległo się kilka stłumionych przekleństw, a potem Tim usłyszał jęk włączanej kamery. „Kamera filmuje” — oznajmił głos, a potem Tim poczuł dłoń na swoim tyłku. „Doskonale” zawył ten sam głos i Tim słabo go rozpoznał. To był Quinn, prawdopodobnie napawający się swoją nagrodą. Tim poczuł, jak łzy spływają mu po twarzy.
- Teraz mamy kilka zasad, księżniczko - poinstruował ochrypły głos Domingo. „Podążaj za nimi, a nic ci się nie stanie. Jeśli ich nie przestrzegasz – cóż, zawsze jest mój nietoperz i myślę, że jeden lub dwóch chłopców ma kable rozruchowe. Przerwał, podczas gdy chłopcy śmiali się z uznaniem. – Poza tym będziemy się trochę zabawiać tymi twoimi ustami i nie musisz krzyczeć. Dobra? Jeśli to zrobisz, znowu zostaniesz zakneblowany i połączymy kilka paskudnych rzeczy z twoimi sutkami.
Tim zamarł, gdy poczuł, że taśma się odkleja. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, gdy para palców wyrwała mu szmatę z ust. — Bardzo dobrze — zagruchał Quinn. „Zobaczymy, jak dobra jesteś w ssaniu kutasa, mała dziwko”, uśmiechnął się złośliwie, a Tim poczuł coś twardego i ciepłego w pobliżu swoich ust. Jego głowa odruchowo odskoczyła do tyłu, a palce Quinna wplątały się w jego włosy, popychając go do przodu. Tim otworzył usta, żeby krzyknąć, i znalazł w nich główkę penisa. Nie smakowało szczególnie źle, ale nie chciał sprawiać przyjemności swoim porywaczom. - Och, fajnie - jęknął Quinn i wepchnął jeszcze kilka centymetrów swojego penisa do gardła Tima. Młodszy chłopak trochę zakaszlał i próbował się cofnąć, ale ręce w jego włosach były okrutnie zaciśnięte. Kiedy Tim miał nos zatopiony we włosach łonowych Quinna i jaja przy brodzie, Quinn przestał się ruszać. – Zacznij lizać, skurwielu – warknął Quinn.
Tim niechętnie zaczął lizać penisa Quinna, krztusząc się lekko od jego szerokości do gardła. Quinn poruszał biodrami, jęcząc cicho. – Jesteś cholernie naturalna, księżniczko – wydyszał Quinn. „Kontynuuj tak, tak, to wszystko, mm.” Tim gorączkowo próbował przypomnieć sobie, co Derek zrobił, że poczuł się tak dobrze – a potem zaczął nucić wokół penisa Quinna. — Cholera… — sapnął Quinn, widząc gwiazdy. – Jezu, jesteś w tym dobry. Jesteś pieprzoną dziwką. Quinn poczuł, że się zbliża, a jego ręce wróciły do głowy Tima, trzymając twarz mocno opartą na biodrach. „Połkniesz każdą kroplę, skurwysynu” — rozkazał Quinn, balansując na krawędzi, a Tim poczuł, jak słono-słodki wytrysk spływa mu do gardła. Zakaszlał, ale Quinn trzymał swojego zmiękczającego penisa w ustach Tima. – Połknij, księżniczko – syknął, a Tim to zrobił. Quinn wyjął swojego fiuta z cichym „pop”.
„Dobra, chłopcy, on jest cały wasz”.
Niemal natychmiast Tim poczuł ręce – dziesiątki z nich – chwytające, macające, uderzające, szczypiące, skręcające. Ktoś wślizgnął się pod niego i zaczął ssać jego sutki - twarde, okrutne ssanie, zaakcentowane przygryzieniem każdego guzka, a Tim krzyknął głośno. „Nie mogę tego mieć”, powiedział ktoś inny, a Tim poczuł, jak jego szczęki się otwierają, a kolejny kutas – tym razem mniejszy – wpycha mu się do ust. Jego krzyki były stłumione wokół penisa i poczuł, jak ciepłe, mokre usta zaczęły agresywnie ssać jego penisa. Ktoś inny, przypadkowy nieznajomy, wkładał mu zimny, mokry lub nasmarowany palec w tyłek. Wtargnięcie było dziwne i bolesne, a Tim próbował się od nich odsunąć, ale z powodu ograniczeń nie mógł się ruszyć ani o cal, poza poruszaniem biodrami w górę iw dół. Chór niecierpliwych głosów szeptał do siebie.
„Czy mogę teraz wyciągnąć zaciski?”
– Nie, będzie za bardzo cierpieć.
„Kurwa, chcę wsadzić mu mojego fiuta w dupę”.
„Niech ktoś złapie za wiosło. Dajmy klapsa tej niegrzecznej księżniczce.
Najwyraźniej zastosowano się do ostatniego komentarza i Tim poczuł, jak kolejna porcja nasienia wpada mu do gardła w tym samym czasie, gdy usłyszał, jak ktoś szeleści w torebce. Coś twardego i nieustępliwego zadrapało go w tyłek, a on wyrwał się z dotyku, skomląc lekko, a za jego plecami rozległ się porywający śmiech. „Ktoś wsadził mu do ust fiuta – przecież nie chcemy krzyków, prawda?” Gdy kutas został bezceremonialnie wepchnięty do jego ust, poczuł oślepiający, trzaskający ból na lewym policzku.
Pękać!
„O tak, twoje krzyki są takie przyjemne wokół mojego fiuta” Domingo warknął mu do ucha, pompując swojego grubego, mięsistego penisa do gardła Tima. Łzy płynęły mu z oczu i krztusił się wokół penisa Domingo, ale starszy mężczyzna tylko się śmiał i uderzał mocniej, uderzając jądrami o brodę. Nastąpił kolejny piekący klaps w jego tyłek i ponownie spróbował wrzasnąć, ale Domingo tylko wepchnął swojego kutasa głębiej w gardło. „Dawaj mu lanie!”, krzyknął szorstko Domingo. – Czuje się tak cholernie dobrze, kiedy krzyczy.
Chłopcy zmieniali się z wiosłem - jeden z nich nawet zdjął pasek, a potem dwóch chłopaków klepało go w dupę. Ból był okropny, a gardło Tima paliło od stłumionych krzyków. Domingo bezlitośnie bił się po twarzy, uśmiechając się na widok szlochów i zduszonych okrzyków wydobywających się z ust chłopca. Kiedy jego tyłek poczuł się tak, jakby był posiniaczony nie do naprawienia, klapsy ustały. „No dalej, czyj pierwszy?” Quinn zadzwonił i była burza ochotników. Tim poczuł, jak para zimnych dłoni chwyta jego posiniaczony, spuchnięty tyłek, a kiedy zaczął powoli wpychać główkę swojego penisa w ciasny odbyt Tima, rozległy się okrzyki i krzyki. Tim znowu krzyknął, ale Domingo nie wyjął swojego penisa i nadal tłumił dźwięki, które próbował wydać.
Jego wzrok wymykał się i tracił ostrość i poczuł, jak głowa opada mu na klatkę piersiową, kiedy Domingo wyciągnął swojego penisa, który błyszczał od śliny. Kutas chłopca był prawie całkowicie schowany w środku, kiedy znajomy, błogosławiony dźwięk przebił się przez dudnienie w jego uszach.
Syrena.
„Cholera, gliny!”
Nastąpił pośpiech, szaleńcza przepychanka, ludzie i przedmioty latały, trzaskały drzwi samochodu, uruchamiały się silniki. Ktoś sięgnął w dół i nierówno przeciął więzy Tima, pozostawiając go leżącego na ziemi. Kilka innych osób zaczęło demontować kamerę, stół i beczkę, które przynieśli, i odbiegły z piskiem, lecąc żwirem. Tim opadł na zimną ziemię i poczuł smak krwi w ustach. Musiał zemdleć, bo pamiętał niewyraźnie, jak się obudził, jego ciało bolało, tyłek płonął, kiedy mocno się trząsł. Syreny ucichły i zdał sobie sprawę, że gliniarze po prostu przechodzili obok. Cokolwiek gliniarze widzieli, to nie był on, a Tim poczuł gorący, bolesny szloch wydobywający się z jego ust.
Sięgnął i zdjął opaskę z oczu zdrętwiałymi palcami i leżał tam przez kilka chwil, płacząc i próbując stłumić straszny ból, który przeszył jego kręgosłup. W ciemności szukał po omacku resztek swoich spodni i zdał sobie sprawę, że brakuje mu bielizny.
Ponieważ nawet po ich zakończeniu nadal lubię je wąchać. Twój strach. A wiesz jak pachniesz? Pachniesz jak tania, brudna dziwka.
Jego drżące palce sięgnęły do kieszeni i wyjął swój nowy telefon komórkowy. Nacisnąłem przycisk. Przyłożył plastikowy telefon do ucha z największym wysiłkiem znanym człowiekowi.
Po drugiej stronie rozległ się senny, oszołomiony głos. – Hej, Tim, co słychać? Powiedział głęboki pomruk Dereka, akcentowany jego snem. Usłyszał podmuch powietrza w telefonie, przypominający suchy szloch. „Tim?” – zapytał Derek, siadając na łóżku.
- D-D-Derek - Tim szlochał drżącym głosem. „Jestem na boisku do piłki nożnej”.
Nie było wahania. "Jestem w drodze."
-------------------------------------------------- -------------------------------------------------- -------------------------
Obawiam się, że znacznie krótszy niż ten drugi, ale wciąż pełen gorącego porno! Dalej: Tim otrzymuje trochę delikatnej miłości od swoich nowych opiekunów, Dereka i Setha! Wszystko zostanie wyjaśnione w następnym rozdziale. Proszę, powiedz mi, co myślisz!